Jesteś tutaj: O firmie > Napisali o nas...

Kłopoty w spadku po Maxdacie

pliki/zdjecia/crn2008.gifBrak serwisu, tysiące sfrustrowanych klientów oraz niemal bezwartościowy sprzęt na półkach – tyle Maxdata zostawiła resellerom ogłaszając swoją upadłość.

Równo pół roku temu zbankrutowała Maxdata. Wraz z upadkiem firmy przestał działać serwis gwarancyjny produkowanych przez nią urządzeń. Bez uprzedniego komunikatu Maxdata przestała dostarczać autoryzowanym partnerom serwisowym komponenty do naprawy notebooków i monitorów objętych gwarancją. Ponadto, do końca nie rozliczyła się z nimi za już wykonane usługi. W rezultacie autoryzowani serwisanci przestali przyjmować sprzęt do napraw gwarancyjnych oraz nie mogli dokończyć prac nad urządzeniami przyjętymi do serwisu. Informowali klientów o możliwości odbioru popsutego sprzętu na własny koszt. W niektórych przypadkach serwisanci proponowali odpłatną naprawę, jeśli mieli na stanie potrzebne komponenty. Sytuację pogorszyły również trudności logistyczne. Firma DPD, która zajmowała się dostarczaniem sprzętu do serwisu i klienta końcowego w ramach gwarancji door-to-door, zaprzestała świadczenia usług transportowych w skutek nie uregulowania przez Maxdata należności za ich realizację. Przysporzyło to kłopotów użytkownikom końcowym, którzy mieli trudności z odbiorem naprawionego już sprzętu z serwisu. W całej sytuacji najbardziej jednak ucierpieli resellerzy, którzy zostali pozostawieni sami sobie z górą kłopotów, rosnącą wprost proporcjonalne do zażyłości z firmą Maxdata.

pliki/zdjecia/napisali26.gif

Wystawieni resellerzy
Maxdata, śladem wcześniej upadających firm, nie zapewniła serwisu dla swoich produktów. Brak serwisu gwarancyjnego szczególnie mocno odczuli partnerzy Maxdata, którzy w swoim asortymencie mieli stosunkowo dużo urządzeń tej firmy. Aż 40 proc. resellerów zostało poszkodowanych w wyniku bankructwa niemieckiego producenta. Prawie 19 proc. resellerów nadal ma w swoich magazynach sprzęt marki Maxdata i Belinea, który, z uwagi na brak gwarancji, jest niemal bezwartościowy w oczach potencjalnego klienta. Ponadto dealerzy każdego dnia muszą stawić czoło sfrustrowanym użytkownikom końcowym, którym sprzedali, jak się okazało, trefny towar. Ile przykrych słów nasłuchali się resellerzy od skrzywdzonych klientów, sami będąc poszkodowanymi, to chyba nie sposób opisać. Na dealerów spadła cała odpowiedzialność za uszkodzony towar, na który zgodnie z polskim prawem powinni przyjąć reklamację od użytkowników końcowych w okresie do 2 lat od daty sprzedaży, bez względu na to, czy mają wsparcie producenta, czy nie. Oczywiście, resellerzy mogą wystąpić z roszczeniami reklamacyjnymi do dystrybutorów, jako swoich dostawców. Niemniej, jak wynika z badań PART ITReseller, aż 22 proc. dealerów odsyła reklamowany sprzęt do serwisu na własny koszt. Podobnie postąpiła firma Orange, która podpisała umowę z RAM-SERWIS, zapewniającą klientom telekomu serwis gwarancyjny na warunkach analogicznych do tych, które były oferowane przez producenta. Taka postawa, choć kosztowna, nie tylko jest zgodna z prawami konsumentów, ale buduje zaufanie użytkowników końcowych do sprzedawcy. Niestety, nie wszystkich resellerów stać na takie postępowanie. Ponad 33 proc. dealerów, chcących wyjść z twarzą, próbuje naprawiać popsuty sprzęt, poświęcając swój czas i pieniądze. Niektórzy dealerzy decydują się na działanie niezgodne z prawami konsumenta. Ograniczają się do wsparcia swoich klientów przez pośrednictwo w dostarczeniu sprzętu do odpłatnego serwisu, pobierając zwrot kosztów całej operacji lub nawet odsyłają swoich klientów z kwitkiem, nie udzielając im żadnej pomocy.

Co dalej z marką Maxdata i Belinea?
Na prawie analogii, do sytuacji firmy Maxdata na polskim rynku w minionym roku, można odnieść stare powiedzenie lekarskie głoszące, że przed śmiercią stan chorego zawsze się poprawia. Maxdata, choć w Niemczech borykała się z problemami finansowymi, to w Polsce budowała mocną pozycję rynkową i osiągała sukcesy w popularyzacji swoich marek. Objawiało się to nie tylko w pozyskiwaniu partnerów, ale również w umowie zawartej z Orange, dzięki której sprzedano około 10 tys. notebooków wraz z abonamentem na bezprzewodowy Internet. Rosnąca popularność marek i ilość użytkowników, wprost proporcjonalnie przyczyniły się do zwiększenia zamieszania i niezadowolenia po upadku firmy Maxdata, która nawet w najmniejszym stopniu nie przejęła się ani swoimi partnerami, ani użytkownikami końcowymi. Popularność marek pozwalała mieć nadzieję, że ktoś zdecyduje się je odkupić, nad czym stale pracuje syndyk, który obecnie odpowiada za firmę Maxdata. Konkretna szansa na przejęcie marek nadarzyła się w wrześniu ubiegłego roku. Niestety, ostatecznie do transakcji nie doszło z powodu jednego punktu w umowie, który mówił o sprzedaży wraz z markami centrum logistyczno-produkcyjnego. Później nadal docierały z Niemiec nieoficjalne informacje o zainteresowanych inwestorach, ale do tej pory żadnej umowy nie udało się podpisać. Oznacza to, że marki Maxdata i Belinea stają przed realną groźbą zniknięcia z rynku, gdyż im dłużej czekają na inwestora, tym bardziej tracą na popularności.

Reseller mądry po szkodzie
Doświadczenie kłopotów, jakim trzeba stawić czoła po nagłym upadku firmy Maxdata, zmusza do wyciągnięcia odpowiednich wniosków na przyszłość. Pierwszym z nich jest zasada, że im bardziej reseller związany jest z jakimś producentem lub dystrybutorem, tym bardziej będzie odczuwał jego sukcesy, ale i boleśniej doświadczał jego upadków. Roztropność zatem każe współpracować z wieloma podmiotami, zbytnio nie wyróżniając żadnego oraz zaleca obserwację rynku, która pozwoli wcześniej przewidzieć niekorzystne sytuacje. Warto też postawić bardziej na świadczenie własnych usług niż opierać się tylko lub głównie na odprzedawaniu gotowych produktów. Takie działania są konieczne zwłaszcza w obecnych czasach, naznaczonych, z jednej strony, piętnem kryzysu, a z drugiej, olbrzymią konkurencją na rynku IT, na którym toczy się wśród producentów walka na śmierć i życie.

Artykul opublikowany w IT Reseller nr 2(139)/2009 z dnia 26 stycznia 2009

powrót